Tak! Stało się!
W dniu wczorajszym spełniłam jedno ze swoich mniejszych, ale jakże ważnych marzeń. Wybrałam się na koncert zespołu, który od lat towarzyszy mi w różnych momentach mojego życia. Jeśli miałam chociaż cień wątpliwości, czy warto się fatygować na jeden wieczór do Wrocławia, to 1,5-godzinny występ, szybko je rozwiał. Morze ludzi, tętniąca energią przestrzeń i rockowa muzyka, która przenika przez całe ciało… W tamtej chwili nie potrzebowałam do szczęścia niczego więcej.
PRZED…
Jeśli widzisz w typowo turystycznych miejscach ludzi ubranych w czarne t-shirty, to wiedz, że tego dnia coś się dzieje w mieście.
We Wrocławiu byłam już od rana, ale ze względów służbowych pod stadion trafiłam dopiero wieczorem. Obserwowałam jak z każdej strony napływają masy, czułam ich radość i energię, kiedy przechodzili obok mnie. Może to śmiesznie zabrzmi, ale przez ten krótki czas byliśmy „rodziną fanów rocka” i to było doprawdy przyjemne uczucie :).
Kilka minut przed rozpoczęciem show światła na stadionie zgasły. Fani siędzący dotychczas na płycie, podnieśli się. Wszyscy wpatrywali się w scenę pełni oczekiwania. Przez trybuny przeszło kilka fal, co rusz słychać było zachęcające oklaski albo pokrzykiwania. Mój brat spojrzał na zegarek, mówiąc:
-Jest 22.42. W zasadzie mają jeszcze 3 minuty.
-No tak. Niemiecka precyzja – odparłam.
I rzeczywiście. O 22.44 na ekranach pojawił się zegarek odliczający 60 sekund do rozpoczęcia koncertu. Czułam jak napięcie rośnie wśród oczestników wydarzenia. Ostatnie 10 sekund publika wykrzyczała i wtedy… zaczęło się!
W TRAKCIE…
Tak naprawdę to nie chciałabym zdradzać, co się działo na scenie. Byłoby to chyba nie do końca fair wobec twórców, a ponadto lepiej tego doświadczyć na własnej skórze, niż najpierw przeczytać i ewentualnie potem przeżyć ;).
Tak bardzo osobiście mogę napisać, że:
- Rammstein od dawna był jednym z moich ulubionych zespołów (zob. tutaj). Dzięki ich kawałkom lepiej sobie radzę z trudnymi emocjami. Możliwość usłyszenia głośno i z pełną parą muzyki tworzonej przez tę ekscentryczną grupę, było dla mnie wielkim przeżyciem.
- W końcu zobaczyłam na własne oczy, jak rewelacyjny jest Christian „Flake” Lorenz. Klawiszowiec co rusz przykuwał moję uwagę swoimi tanecznymi podrygami, błyszczącym wdziankiem, maszerowaniem po bieżni oraz scenkami, odgrywanymi wraz z wokalistą. Już nawet nie wspominając o tym, jak on gra na klawiszach!
- Til Lindemann ma kapitalny głos – słysząc go na żywo, dostawałam gęsiej skórki. Przy utworze „Seemann” się popłakałam, a przy ulubionym „Mein Hertz Brennt” było blisko.
- Efekty pirotechniczne sprawiały, że co rusz zatrzymywałam się w swoich pląsach z rozdziawioną buzią – czytaj: robiły wrażenie!
- Skakałam jak szalona i nareszcie mogłam się powydzierać bez przeszkód (ostatnio rzadko miałam okazję tak pokrzyczeć, śpiewając, a już w języku niemieckim to w ogóle ;)).
- Kiedy zaczynał się utwór należący do grona moich ulubionych (kilka takich jest), piszczałam z zachwytu, jak dziecko, które rozpakowuje prezent i znajduje w nim coś, co naprawdę chciało dostać.
- I tak mogłabym pisać i pisać…
PO…
Byłam szczęśliwa. Przynajmniej przez krótki moment, a jak śpiewał Riedel „w życiu piękne są tylko chwile”.
Koncert Rammsteina to prawdziwe widowisko. Dopracowany do perfekcji spektakl, od którego nie sposób oderwać wzrok. Gdy połączymy to z ciężkim brzmieniem muzyki i mocnym głosem wokalisty, mamy „dzieło” doskonałe. W swoim krótkim życiu, byłam na wielu koncertach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Oficjalnie stwierdzam, że był to najlepszy koncert w moim (dotychczasowym) życiu.
Jeśli Rammstein do tej pory trzymał się mojej głowy, to teraz trafił do serca.
Drogi Czytelniku, jeśli lubisz ten gatunek muzyczny i masz okazję zobaczyć niemiecki zespół na żywo, to nie wahaj się ani chwili! Będziesz… zachwycony! 🙂
Jeśli zaś na Tobie zrobił wrażenie jakiś koncert, podziel się tym ze mną w komentarzu!
Mi też zdarzyło się urwać na jeden tylko dzień do innego miasta tylko po to żeby doświadczyć koncertu 🙂 było nieziemsko, chociaż to była bardzo kameralna impreza.
Podobne odczucia miałam też podczas koncertu RHCP na Openerze. Bardzo ich lubię, ich muzyka działa na mnie czasem jak lekarstwo, a czasem jak dopalacz. Kordy tylko zobaczyłam pierwsze Anthonego na scenie to coś we mnie wstąpiło. Takiej euforii nie czułam od dawna 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
RHCP nigdy nie widziałam na żywo, a chętnie bym zobaczyła, jak polecasz :).
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Widowisko zapierające dech. Super jest to, że oni lubią Polskę i to bardzo okazują przez co jest fajna atmosfera 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
pięknie opisałaś! czułam się jak na koncercie – przynajmniej czułam Twoje uczucia 🙂 a Remmstein lubię 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dzięki serdeczne :). Cieszę się, że swoją relacją mogłam chociaż trochę pozytywnych emocji przekazać komuś innemu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rammstein robi niesamowite spektakle podczas koncertów 🙂 Mnie nie było dane tego widzieć, ale przyjaciółka mi opowiadała i była zachwycona! Ja nigdy nie brałam udziału w takim wydarzeniu, ale na pewno kiedyś się wybiorę 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Niezależnie od tego, czy będzie to Rammstein czy też nie, na pewno warto się wybrać na koncert zespołu, który uwielbiasz. A jak przy okazji zrobią show… 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam koncerty i zwykle wyczekuję ich z niecierpliwością, szczególnie takich grup jak U2 i Pearl Jam. Dla mnie udział w takim wydarzeniu to więcej niż święto, więc rozumiem Twoje odczucia po występie Rammstein.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oj, wyobrażam sobie jak chłopaki ze wspomnianych przez Ciebie zespołów, muszą dawać czadu! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja akurat byłam na konferencji WroBlog, ale wy również widać mieliście świetną zabaw!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam nadzieję, że następnym razem rownież uda mi się wziąć udział we WroBlog, bo podobno super było :).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Obejrzenie po raz pierwszy koncertu ulubionego wykonawcy to jedno z fajniejszych przeżyć. A jak wykonawca umie dobry koncert zrobić to nic tylko żyć, nie umierać 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdecydowanie tak! 🙂 Byłaś na jakimś koncercie, który zapadł Ci mocniej w pamięć?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ostatnio Florence and The Machine. Aż zaskoczona byłam jak się cieszyłam w czasie tego koncertu 😀
Nick Cave na Openerze też kiedyś był świetny, mimo że nie było na jego koncercie żadnych wizualnych cudów ani nic. 😀 A z polskich to chętnie chodzę na koncerty Comy, bo są strasznie energetyczne.
A na Tobie kiedyś koncert zrobił takie wrażenie, jak ten Rammstein? Albo chociaż podobne, bo na razie to pewnie niewiele go przebije 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O patrz! A ja z Comą mam właśnie straszny problem. Uwielbiam ich pierwszą i drugą płytę, byłam na 3 koncertach i za każdym razem czułam, że „to nie to” :). No ale to też dawno temu było, więc może teraz inaczej bym na to patrzyła.
I wierzę, że Nick Cave potrafił zrobić robotę na Openerze. W końcu nie zawsze chodzi o efekty specjalnego, ale o to „coś”.
Dla mnie do tej pory jednym z ważniejszych punktów był (poza muzyką oczywiście) kontakt z publicznością i pod tym względem bardzo dobrze wspominam Within Temptation.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A widzisz 😀 Ja ich generalnie lubię, mój pierwszy w życiu koncert to był właśnie ich koncert. Ostatnie nie dorastają do pięt temu pierwszemu, ale to raczej kwestia tego, że ja jestem starsza i to już nie jest to samo przeżycie. Ale wydają nową płytę niedługo, może bardziej ci przypadnie do gustu niż ta ostatnia?
Nicka Cave’a to mi się nawet dobrze na nagraniach koncertowych ogląda. Liczę, że znowu będzie na Openerze, skoro płytę wydał.
O tak, widziałam ich koncert w Jarocinie i naprawdę fajny był. Moja mama ich zaczęła słuchać po nim – podwoziła mnie potem i załapała się na kawałek. 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fantastycznie, że udało Ci się tam być. 🙂 Znam zaledwie parę piosenek Rammsteina, ale chyba muszę to zmienić, bo masz rację, że głos wokalisty robi niesamowite wrażenie. Życzę Ci kolejnych równie udanych koncertów! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Ci bardzo! Mam nadzieję, że uda mi się trafić na kolejne smakowite koncerty i Tobie życzę tego samego :). A Rammsteina warto poznać lepiej, chociaż wiadomo – nie każdemu taki cięższy gatunek muzyczny pasuje. Masz może swój ulubiony zespół, na którego koncert chciałabyś bardzo pójść albo już byłaś?
PolubieniePolubienie