Głównym gatunkiem literackim, któremu poświęcam hektogodziny, są thrillery psychologiczne oraz kryminały. Z tego też powodu nie zdziwi pewnie nikogo fakt, że jednym z cenionych przeze mnie autorów jest (nieżyjący już niestety) Henning Mankell. Szwedzki pisarz jak mało kto potrafił łączyć kryminalną intrygę z tematami społecznymi, analizą zmian zachodzących w społeczeństwie i relacji międzyludzkich. Jego cykl z policjantem Kurtem Wallanderem całkowicie zdobył serca zagranicznych czytelników, w tym moje :).
Ze względu na zaufanie, jakim obdarzyłam tego autora, oraz fakt, że miałam ochotę na „coś innego”, sięgnęłam po zupełnie odmienną książkę Mankella – „Comédia infantil”. Tło dla powieści stanowi wojna w Mozambiku, a głównym bohaterem jest z jednej strony 10-letni chłopiec, uważany za lokalnego mędrca, z drugiej zaś narrator, dawniej piekarz, aktualnie żebrak.
Sama fabuła zaczyna się w momencie, gdy Jose Antonio Maria Vaz odnajduje na deskach oświetlonej sceny teatru zakrwawionego chłopca, którego wynosi na dach i opatrując jego rany, wysłuchuje wyjątkowej opowieści. Przez dziesięć nocy wraz z piekarzem towarzyszymy chłopcu opowiadającemu historię swego życia. Nelio przedstawia dzieje dwóch rodzin – tej prawdziwej, zniszczonej przez rebeliantów, i tej drugiej – bandy ulicznej, kalekiej, brudnej i obdartej. Dlaczego Vaz poświęca mu tak wiele uwagi?
Nelio nie jest zwykłym dzieckiem. I jego historia również, jak będziecie mogli się przekonać, jeśli sięgniecie po tę książkę :).
Jak podaje Wydawnictwo W.A.B. na tylnej okładce „Mankell zabiera czytelnika w podróż po świecie baśniowym, lecz okrutnym, opowiada o dzieciach, które musiały szybko wydorośleć w kraju opętanym wojną. Piękna, poruszająca, wielowarstwowa powieść, uważana za jedną z najważniejszych w dorobku Henninga Mankella”.
Czy powieść ta jest jedną z najważniejszych tego znakomitego autora?
Po pierwszych kilkunastu stronach nie byłam co do tego przekonana, ale z każdym kolejnym rozdziałem stwierdzałam, że coś w tym rzeczywiście może być. Na pewno nie jest najlepszą powieścią Mankella, jaką czytałam, niemniej muszę przyznać, że mimo fabularnej formy książka opowiada o sprawach ważnych, takich jak poszukiwanie swojej drogi i siebie samego, konfrontacja dobra i zła, życia i śmierci. Poniekąd też redefiniuje pojęcie rodziny, przyjaźni czy szczęścia.
Notabene, autor był zafascynowany Afryką (mieszkał na zmianę w Szwecji i w Mozambiku), co dobrze obrazuje ta powieść. Nie tylko ze względu na miejsce rozgrywającej się akcji, ale również na przebijającą przez zapisane strony krytykę związaną z niedolą kontynentu pogrążonego w walkach oraz biernością świata wobec degeneracji afrykańskich społeczeństw i kultury.
Ta wielowarstwowość powieści zdecydowanie przemawia na jej korzyść.
Czy jest poruszająca?
Myślę, że tak.
Mankell odmalowuje afrykańską rzeczywistość z wielką skrupulatnością i bez zbędnych upiększeń.
Były momenty, w których czytałam książkę i zastanawiałam się: „Jak to możliwe, że jeden człowiek jest stanie zrobić drugiemu coś takiego?” i zastygałam w zadumie. Porusza również dlatego, że znajdują się w niej pytania albo stwierdzenia, które przynajmniej na moment zmuszają czytelnika do zastanowienia i przyjrzenia się światu albo sobie samemu.
Piękna?
Jako historia – tak, jako twór literacki – TAK. Mankell używa w swoich powieściach plastycznego języka. Z łatwością wyobrażamy sobie świat przedstawiony (chociaż czasem wolelibyśmy wręcz tego uniknąć). Przy tym w długiej opowieści 10-letniego chłopca odnajdziemy wiele pomniejszych historii, przepełnionych metaforycznym znaczeniem. Autor mistrzowsko portretuje społeczeństwo: ludzi wyobcowanych, uważanych często za gorszych, jak również tych, którzy pewni są swej siły i władzy.
Pomimo wielu zalet tej powieści przyznaję z bólem, że po kilku tygodniach, które upłynęły od momentu jej przeczytania, nie czuję już żadnych emocji z nią związanych. Zacierają mi się też myśli, które pojawiły się przy jej czytaniu. Liczę jednak na to, że są osoby, które będą w stanie przeżyć tę opowieść głębiej niż ja, i im zdecydowanie ją polecam.
Tej książki Mankella nie czytałam, ale sięgnę po nią, gdy będę mogła. Mankell zawsze rewelacyjnie odmalowuje odwieczny konflikt dobra ze złem. Wspaniały pisarz!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem bardzo ciekawa czy Ci się spodoba w takim razie :).
PolubieniePolubienie
Chyba mnie przekonałaś i się skuszę 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miłego czytania w takim razie! 🙂
PolubieniePolubienie